W piątek 11 listopada 2011 roku w borzęcińskiej
OSP zawyła syrena. Strażacy wyjechali do pożaru pojedynczego drzewa,
które paliło się w miejscowości Buda przy ul. Zaborowskiej. Tego samego dnia,
tylko trochę później strażacy
ponownie wyjeżdżali alarmowo, a adres zdarzenia nie różnił się od adresu
poprzedniej interwencji.
Palącym się drzewem okazał się kilkusetletni dąb,
"pomnik przyrody prawem chroniony".
Takie pożary proszę Państwa nie powstają same z siebie, a ogromna dziupla nie
podpala się sama.
Komu zatem zależy, żeby wielkie drzewo stało się jedynie martwym, suchym
"straszakiem"?
Dwa dni później, czyli w niedzielę 13 listopada
2011 roku strażacy z Borzęcina ponownie wyjeżdżali do pożaru tego samego,
zabytkowego dębu. I znów sprawca nie został ustalony, za to na miejsce
przyjechał pracownik Kampinoskiego Parku Narodowego.
Śledztwo rozpoczęto i być może już niedługo będzie wiadomo, kto celowo wznieca
ogień wewnątrz pnia starego dębu?
Apelujemy do Państwa o poszanowanie przyrody, a
odpowiednim instytucjom doradzamy,
aby na początek powymieniała tabliczki informujące, że drzewo przed nami to okaz
historyczny, które należy uszanować.
Zdarzyło się tam, gdzie nawet tablicy zapomniano wymienić
Takich drzew w okolicy jest więcej, jednak to jedynie upodobał sobie podpalacz.
To białe, to nie śnieg, to piana gaśnicza - pozostałość po interwencji straży
pożarnej
Pożary w dziupli nie powstały same z siebie
Drzewo stare i wielkie, ale nie samotne - na drzewie ktoś dawniej zamontował
budkę dla ptaków
Kiedyś - zielona tablica z białym orzełkiem i białym napisem "pomnik przyrody,
prawem chroniony".
Dziś - orzełek jak na koszulkach polskiej reprezentacji w piłkę nożną - nie ma,
nie ma go...
opis
i fot: firestarmedia