20
czerwiec 2010 roku, niedziela wyborcza, godzina 7.55. Pada
deszcz. Na obrzeżach Gminy Wilków widać pokryte mułem drzewka sadów
owocowych
oraz plantacje chmielu. Przy kanale odprowadzającym wodę do Wisły
wędkarze informują, że droga którą jadę była zalana.
Na pobliskich domach ślady po najwyższym pułapie wody. Zapachy
przypominające zwałkę pod Klaudynem z czasów jej największej
aktywności.
Wszędzie muł, przyniesione przez wodę śmieci i meble. Okna i drzwi
we wszystkich domach otwarte, na podwórkach stoją traktory i
maszyny.
Nigdzie nie widać ludzi. Tuż przed wjazdem do Wilkowa, niedaleko
siedziby wójta stary drewniany dom. Na strychu oderwana deska. Przez
szparę ujada kundel.
To ciągle jego dom. Czy ktoś go karmi ? Na budynku siedziby wójta
też widoczny ślad po najwyższym pułapie wody. Wewnątrz komisja
wyborcza.
Wśród ekip telewizyjnych i dziennikarzy więcej ludzi niż
miejscowych. Nigdzie nie ma prądu. Po głosowaniu ruszam dalej.
Naprzeciwko remizy spotykam pierwszy dom, w którym są ludzie zajęci
sprzątaniem. Wozy strażackie z sąsiednich miejscowości.
Nie ma tu ani jednego nie zalanego wcześniej budynku. Chodniki i
ulice pokryte błotem. Rozstawione palety z wodą do picia.
Przy wejściu do kaplicy pogrzebowej wielkie zgrzewki z puszkami
pasztetu. Przed kościołem wystawione ławki, meble i figurki
świętych.
Linia wody sięgała ambony. Wewnątrz kościoła skute tynki i
rozstawione agregaty i osuszacze.
W miejscowości Rogów w szkole podstawowej biuro koordynujące pomoc i
jednocześnie Urząd Stanu Cywilnego. Zgłaszają się ludzie z gotówką,
którą chcą przekazać bez pośredników. Tu dowiaduję się, że w okolicy
nie ma ograniczeń ruchu dla samochodów ciężarowych wiozących pomoc.
Za szybą powinna być kartka POMOC DLA POWODZIAN. Po wcześniejszym
uzgodnieniu można transport dostarczyć do konkretnej miejscowości.
Podczas rozmów z mieszkańcami dowiaduję się, że niektórzy z nich są
zdecydowani opuścić Wilków na zawsze, ale są tacy którzy chcą tu
zostać.